piątek, 21 lutego 2014

Ms Marvel #1 - nowa twarz w Domu Pomysłów

Pierwszy numer najnowszej odsłony przygód Ms Marvel to pierwsza zeszytówka od Marvela jaką kupiłem. Prawdę mówiąc kierowałem się głównie chęcią zysku, licząc, że za parę lat odsprzedam ten komiks za większą kwotę. Dlaczego?


Nie każdy zeszyt zyskuję wartość kolekcjonerską. Udaję się to tylko tym, które są w jakiś sposób wyjątkowe, wprowadzają nowego bohatera albo złoczyńce, ktoś w nich umiera albo przechodzi jakąś znaczącą transformację. Inny rodzaj cennych zeszytów to te ze specjalnymi okładkami: holograficznymi, z efektem 3D albo coś jeszcze dziwniejszego. Ms Marvel zalicza się do tej pierwszej grupy. Znana wszystkim Carol Denvers od dawna posługuję się pseudonimem Captain Marvel, więc pojawiło się miejsce dla nowej Panny Niesamowitej: Kamali Khan, 16 letniej muzułmanki z Jersey. Nastoletnie muzułmanka z własną serią? No tego jeszcze nie było. Marvel kontynuuje swoją politykę promowania tolerancji i równości. Niegdyś zawoalowane pod postacią X-Menów dziś otwarcie. W dobie amerykańskiej wojny z terroryzmem i kilka lat po częstych wizytach Kapitana Ameryki na Bliskim Wschodzi to odważny krok. Ale czy poza kontrowersyjną protagonistką Ms Marvel ma coś do zaoferowania?

Jako komiks superbohaterski w sumie niewiele. Poznajemy jedynie sposób w jaki Kamala zdobyła swoje moce, ale nawet ten epizod nie jest zamknięty. Za to jako historia o nastoletniej muzułmance wychowującej się w Stanach sprawdza się doskonale. Główna bohaterka szuka swojej tożsamości miotając się między próbami zyskania szkolnej popularności i pozostaniem wiernym swojej religii. Nie ma też czemu się dziwić, scenarzystka Sana Amanat sama jest muzułmanką, która wychowała się w Jersey, więc wie o czym piszę. Pojawia się też kilka drobiazgów, które odróżniają nową Ms Marvel od typowego highschool drama. Mi szczególnie podoba mi się delikatna autoparodia, jaką Marvel dokonuję w tym komiksie. W pierwszym numerze poznajemy nie tylko główną bohaterkę, ale też jej rodzinę, przyjaciół i mniej sympatycznych znajomych ze szkoły. Chociaż wszyscy są dosyć schematyczni, nie przeszkadza to w ich odbiorze. Całość tworzy przyjemną historię, która zachęca do sięgnięcia po kolejne numery. Pierwszy zeszyt ujawnia akurat tyle, aby od kolejnego móc zacząć właściwą fabułę.

Rysunki Adrian Alphona i G. Willow Wilson wydają się nie pasować do klimatów superbohaterskich, ale ich nietypowy styl i ciepłe kolory, których używają bardzo mi odpowiadają. Myślę, że sprawdzą się za równo w części obyczajowej jak i trykociarskiej.

Nie jest to najlepsza historia jaką czytałem, ale na pewno jest dobra i sądzę, że tytuł zasługuję, żeby dać mu szansę. Scenarzysta zna się zarówno na komiksach jak i życiu amerykańskich muzułmanów, rysunki doskonale pasują do tej historii. Póki co, wstrzymam się jednak z zakupem kolejnych zeszytów i prawdopodobnie kupie zbiorcze wydanie. Aha, komiks oczywiście dostępny tylko w języku angielskim.
___________________
Nie ogarniasz? Czytaj więcej komiksów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz