niedziela, 10 sierpnia 2014

Lego Batman. Moc superbohaterów D.C. - recenzja

Wszystko się zmienia, nic nie pozostaje takie same. Lato przechodzi w jesień, student staje się wykształconym bezrobotnym, jogurt traci przydatność do spożycia. Tylko Mroczny Rycerz zawsze pozostaje Mrocznym Rycerzem. Nawet gdy jest zrobiony z Lego.


Lego Batman. Moc superbohaterów D.C. to pierwszy jak dotąd film studia Lego opowiadający o trykociarzach. Jest to kolejna historia o odwiecznym pojedynku dobra ze złem reprezentowanym tutaj przez Dynamic Duo po jednej stronie konfliktu, a duet Lex i Joker z drugiej. Motorem głównych wydarzeń są wybory prezydenckie w Lego-USA. Luthor bardzo chciałby wygrać, a sondaże wyborcze oceniają jego szansę na zasiadanie w gabinecie owalnym tylko trochę lepiej niż szansę polskich piłkarzy w meczu z Niemcami. Lex postanawia więc działać. Aby zwiększyć swoje poparcie wśród elektoratu, na dzień przed wyborami postanawia zabić Supermana i Batmana. Dzięki temu karkołomnemu wyczynowi w sercach obywateli zapanuje strach i zwrócą się ku jedynemu wybawcy – Lexowi Luthorowi. Jakby tego było mało, jako spin doctora Lex zatrudnia Jokera. Absurdalny plan Luthora prowadzi do serii potyczek między Obrońcą Gotham a superzłoczyńcami, których ukoronowaniem jest wielka walka w finałowej scenie. (SPOILER ALERT! Dobrzy wygrywają). Oprócz głównych bohaterów w tle przewija się cała gromada wrogów Nietoperza, cała Liga Sprawiedliwych i kilka jeszcze mniej istotnych dla fabuły filmu postaci znanych z kart komiksu.

Fabularnie nie ma fajerwerków, ot kawał przyzwoitej roboty. Z drugiej strony to film o Batmanie z klocków Lego walczących z klockową zbrodnią, więc nie warto spodziewać się skomplikowanej historii. To film wyraźnie adresowany do młodszego odbiorcy. I jako taki jest naprawdę świetny. Podstawową zaletą filmu jest wymiar edukacyjny. Przez większość filmu możemy obserwować Bat-Zosię Samosię, Mrocznego Rycerza-Zrobię-to-sam, który odrzuca wszelką pomoc ze strony przyjaciół. Ostatecznie podejście Bruca zmienia się, zaczyna akceptować fakt, że nie jest samowystarczalny i potrzebuje innych. Bardzo fajnie prezentuje się też relacja łącząca Batmana z Damianem Waynem, będącego kolejną inkarnacją Robina. Początkowo młodszy Wayne, pomimo dobrych chęci i licznych prób pomocy, traktowany jest z dużą dozą rezerwy ze strony Nietoperza. Ostatecznie jednak jego praca zostaje doceniona. Takie puszczenie oka w stronę rodziców i zachęta do zwrócenia uwagi na wysiłki ich dzieci to miły akcent.

Inną zaletą filmu niewątpliwie są klocki Lego. Wszystko stworzone jest z duńskiego plastiku i bohaterowie filmu nie wahają się z tego korzystać, jeśli chcą coś przebudować, połączyć ze sobą lub zniszczyć. Zepsuł się samochód? Nie szkodzi, z pozostałych części zbudujemy motocykl. Chcesz stworzyć potężne chemikalia? Wrzuć do miski kilka różnokolorowych klocków. Dodatkowo pokazuje to jak wiele można zrobić z klockami Lego. Jasne, to przede wszystkim reklama firmy produkującej zabawki, ale zabawki te pozwalają dzieciakom rozwijać kreatywność i wyobraźnię. Poza tym: to klocki Lego! Cudowne wspomnienie z dzieciństwa ożywione technologią XXI wieku. 
 
W filmie pojawia się też mnóstwo żartów skierowanych przede wszystkim do dzieci. Nie są one bardzo śmieszne, ale niejednokrotnie się uśmiechnąłem. Dowcipy podkreślają, że nie jest i nie ma to być arcydzieło kinematografii, o którym będziesz myślał przez wiele dni po seansie, a raczej przyjemna zabawa dla całej rodziny.

Na duży plus zasługuje również oprawa audiowizualna. Dzięki świetnej animacji klocki Lego zyskały życie, nie tracąc nic ze swojej klockowatości. Na uwagę zasługują też majestatyczne budowle, które możemy obserwować w Lego Gotham. W filmie możemy zobaczyć jedno z najbardziej spektakularnych przedstawień Azylu Arkham. W wersji oryginalnej bardzo dobrze dobrano też aktorów dubbingujących bohaterów. Polska również prezentuje się dobrze, jednak Mirosław Guzowski jako Joker absolutnie mnie do siebie nie przekonał. Jest bardzo wesołkowaty, ale w żaden sposób nie straszny. Z drugiej strony, w produkcjach kierowanych do młodszego odbiorcy kładzie się nacisk raczej na to, że Joker jest klaunem, niż na fakt że jest też mordercą. Również Cyborg w polskiej wersji językowej wypada bardzo słabo, jednak jest postacią tak mało istotną, że nie jest to duży problem. Na uwagę zasługuje też wykorzystanie w filmie klasycznego motywu muzycznego z Batman TAS.

Chociaż jestem zaskoczony, muszę przyznać, że oglądając Lego Batman. Moc superbohaterów D.C bardzo dobrze się bawiłem. Prosta, ale dobrze zrealizowana historia, dużo żartów, świetna strona audiowizualna, a do tego klocki Lego. Wszystko to sprawia, że film ogląda się z przyjemnością. Zdecydowanie polecam go wszystkim, którzy chcą wkręcić w świat superherosów młodsze rodzeństwo czy własne dzieci. 



Możesz przeczytać też:



___________________
Nie ogarniasz? Czytaj więcej komiksów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz