
Lego
Batman. Moc superbohaterów D.C. to
pierwszy jak dotąd film studia Lego opowiadający o trykociarzach.
Jest to kolejna historia o odwiecznym pojedynku dobra ze złem
reprezentowanym tutaj przez Dynamic Duo po jednej stronie konfliktu,
a duet Lex i Joker z drugiej. Motorem głównych wydarzeń są wybory
prezydenckie w Lego-USA. Luthor bardzo chciałby wygrać, a sondaże
wyborcze
oceniają jego szansę na zasiadanie w gabinecie owalnym tylko trochę
lepiej niż szansę polskich piłkarzy w meczu z Niemcami. Lex
postanawia więc działać. Aby zwiększyć swoje poparcie wśród
elektoratu, na dzień przed wyborami postanawia zabić Supermana i
Batmana. Dzięki temu karkołomnemu wyczynowi w sercach obywateli
zapanuje strach i zwrócą się ku jedynemu wybawcy – Lexowi
Luthorowi. Jakby tego było mało, jako spin doctora Lex zatrudnia
Jokera. Absurdalny plan Luthora prowadzi do serii potyczek między
Obrońcą Gotham a superzłoczyńcami, których ukoronowaniem jest
wielka walka w finałowej scenie. (SPOILER ALERT! Dobrzy wygrywają).
Oprócz głównych bohaterów w tle przewija się cała gromada
wrogów Nietoperza, cała Liga Sprawiedliwych i kilka jeszcze mniej
istotnych dla fabuły filmu postaci znanych z kart komiksu.
Fabularnie
nie ma fajerwerków, ot kawał przyzwoitej roboty. Z drugiej strony
to film o Batmanie z klocków Lego walczących z klockową zbrodnią,
więc nie warto spodziewać się skomplikowanej historii. To film
wyraźnie adresowany do młodszego odbiorcy. I jako taki jest
naprawdę świetny. Podstawową zaletą filmu jest wymiar edukacyjny.
Przez większość filmu możemy obserwować Bat-Zosię Samosię,
Mrocznego Rycerza-Zrobię-to-sam, który odrzuca wszelką pomoc ze
strony przyjaciół. Ostatecznie podejście Bruca zmienia się,
zaczyna akceptować fakt, że nie jest samowystarczalny i potrzebuje
innych. Bardzo fajnie prezentuje się też relacja łącząca Batmana
z Damianem Waynem, będącego kolejną inkarnacją Robina. Początkowo
młodszy Wayne, pomimo dobrych chęci i licznych prób pomocy,
traktowany
jest z dużą dozą rezerwy ze strony Nietoperza. Ostatecznie jednak
jego praca zostaje doceniona. Takie puszczenie oka w stronę rodziców
i zachęta do zwrócenia uwagi na wysiłki ich dzieci to miły
akcent.
Inną
zaletą filmu niewątpliwie są klocki Lego. Wszystko stworzone jest
z duńskiego plastiku i bohaterowie filmu nie wahają się z tego
korzystać, jeśli chcą coś przebudować, połączyć ze sobą lub
zniszczyć. Zepsuł się samochód? Nie szkodzi, z pozostałych
części zbudujemy motocykl. Chcesz stworzyć potężne chemikalia?
Wrzuć do miski kilka różnokolorowych klocków. Dodatkowo pokazuje
to jak wiele można zrobić z klockami Lego. Jasne, to przede
wszystkim reklama firmy produkującej zabawki, ale zabawki te
pozwalają dzieciakom rozwijać kreatywność i wyobraźnię.
Poza tym: to klocki Lego! Cudowne wspomnienie z dzieciństwa ożywione
technologią XXI wieku.
W
filmie pojawia się też mnóstwo żartów skierowanych przede
wszystkim do dzieci. Nie są one bardzo śmieszne, ale
niejednokrotnie się uśmiechnąłem. Dowcipy podkreślają, że nie
jest i nie ma to być arcydzieło kinematografii, o którym będziesz
myślał przez wiele dni po seansie, a raczej przyjemna zabawa dla
całej rodziny.
Na
duży plus zasługuje
również oprawa audiowizualna. Dzięki świetnej animacji klocki
Lego zyskały życie, nie tracąc nic ze swojej klockowatości. Na
uwagę zasługują też majestatyczne budowle, które możemy
obserwować w Lego Gotham. W filmie możemy zobaczyć jedno z
najbardziej spektakularnych przedstawień Azylu Arkham. W
wersji oryginalnej bardzo
dobrze dobrano też aktorów dubbingujących bohaterów. Polska
również prezentuje
się dobrze, jednak Mirosław Guzowski jako Joker absolutnie mnie do
siebie nie przekonał. Jest bardzo wesołkowaty, ale w żaden sposób
nie straszny. Z drugiej strony, w produkcjach kierowanych do
młodszego odbiorcy kładzie się nacisk raczej na to, że Joker jest
klaunem, niż na fakt że jest też mordercą. Również Cyborg w
polskiej wersji językowej wypada bardzo słabo, jednak jest postacią
tak mało istotną, że nie jest to duży problem. Na uwagę
zasługuje
też wykorzystanie w filmie klasycznego motywu muzycznego z Batman
TAS.
Chociaż
jestem zaskoczony, muszę przyznać, że oglądając Lego
Batman. Moc superbohaterów D.C bardzo
dobrze się bawiłem. Prosta, ale dobrze zrealizowana historia, dużo
żartów, świetna strona audiowizualna, a do tego klocki Lego.
Wszystko to sprawia, że film ogląda się z przyjemnością.
Zdecydowanie polecam go wszystkim, którzy chcą wkręcić w świat
superherosów młodsze rodzeństwo czy własne dzieci.
Możesz przeczytać też:
Nie ogarniasz? Czytaj więcej komiksów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz