wtorek, 23 kwietnia 2013

Nananananana BATMAN!

Po sukcesie trylogii Nolana Mroczny Rycerz zaatakował Polskę ze zdwojoną siłą. Oczywiście już wcześniej pojawiał się nad Wisłą wielokrotnie, ale od upadku TM-Semic odwiedzał nasz kraj dużo rzadziej. Tylko w tym roku Egmont wydał dwa albumy z New 52, a Mucha Comics zapowiada kilka nietoperzych klasyków, niestety w liczbie około dwóch albumów rocznie. O nowym projekcie Tony'ego Daniela - Batman: Detective Comics - nie trzeba dużo mówić. Fabularnie jest bardzo dobry, graficznie świetny, wydany doskonale. Bierzcie i czytajcie. Nie przekonałem was? No dobra, to może trochę więcej szczegółów.

Dwa lata temu DC Comics dokonało restartu swojego głównego uniwersum komiksowego. Powodem była konieczność odmłodzenia superherosów i chęć przedstawienia ich nowym czytelnikom. Działalność superbohaterów w Stanach ma miejsce nie od kilku dekad, ale od kilku lat. Niektóre stare historie wydarzyły się, inne nie, jeszcze inne wkrótce wydarzą się na nowo. Cały projekt został nazwany New 52. Najnowsze przygody Batmana wydane przez Egmont są właśnie częścią New 52. Album zawiera pierwsze siedem numerów Batman: Detective Comics wydanych pod zbiorczym tytułem Oblicza śmierci. Możemy przeczytać w nim dwie luźno powiązane ze sobą przez osobę Pingwina historie oraz krótką przygodę z Catwoman i młodym szulerem w rolach głównych.

Pierwsza historia jest zdecydowanie najlepsza. Po Gotham grasuje nowy morderca, który okalecza swoje ofiary pozbawiając je fragmentów twarzy i organów wewnętrznych. Główne podejrzenie pada na Jokera, ale ten trop okazuje się fałszywy. Winnym okazuje się Dollmaker, który jest nie tylko nowy w półświatku Gotham, ale jest też nową postacią w ogóle, wymyśloną przez Daniela specjalnie do tej historii. Opowieść jest naprawdę wciągająca. Kto zabił? Dlaczego zabił? Kogo zabił? Czy zabił? Komiks czyta się z zapartym tchem, tym bardziej, że co kilkanaście stron pojawia się cliffhanger, który normalnie kończył numer. Dzięki temu historię czyta się jednym tchem. Widzimy tu dużo bardzo dobrze zrealizowanych scen walki, pościgów i mało detektywowania. Po Detective Comics spodziewałem się ściągania odcisków palców pozostawionych na węglu w kominku, mikroskopijnych drobinek pyłu kwiatów rosnącego w jednym tylko ogrodzie w kraju, wyczytywania z rozszerzających się źrenic, że świadek kłamie. Niczego takiego nie ma. Niestety, główną metodą pracy Batmana są uszkodzenia ciała przesłuchiwanych i dowiadywanie się. Bruce dowiedział się, że poszukiwany jest w jakimś miejscu. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, po prostu się dowiedział. Jest trochę badania śladów przestępstwa, pojawia się odrobina pracy z komputerem, ale wygląda to jakby program odwalał całą robotę za Nietoperza. Za mało detektywa w detektywie. Ciekawym motywem jest też powtórka z trylogii Millera. Społeczeństwo postrzega Jokera jako skrzywdzonego przez społeczeństwo wariata, a Batmana jako przestępcę. Miłe nawiązanie do klasyki, a równocześnie wciąż ciekawy pomysł.


Genialną sprawą jest nowość, młodość, świeżość postaci. Tak, to jest Bruce Wayne, tamten to Joker, a to komisarz Gordon. Ale Batman nie jest wszechmocny, widać, że musi się jeszcze sporo nauczyć. Oczywiście ostatecznie wygra, ale wcześniej mocno oberwie po mordzie. Momentami wydaje się wręcz, że nowe przygody Mrocznego Rycerza bardzo szybko zakończą się w kostnicy. Najbardziej zaskoczyli mnie jednak Gordon i Joker. Ten pierwszy chociaż współpracuje z Batmanem, ma czelność odmawiać mu dostępu do świadków czy dowodów. Z jednej strony kontrastuje z całą resztą policji Gotham, która widzi w Batmanie przestępcę, z drugiej zdaję się nie pochwalać w pełni jego metod. Z kolei Zabójczy Klaun jest momentami... zabawny! Jest to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie, śmieszny Joker. Nie twierdzę, że jest wybitnie zabawny, ale niektóre jego wypowiedzi naprawdę mnie rozbawiły. Na szczególną uwagę zasługuję postać Dollmakera. Antagonista Gacka jest osobą wielowymiarową, postrzegającą swoje zbrodnie jako sztukę, siebie samego jako artystę. Myślę, że on i jego drużyna na stałe wejdą do grona przeciwników Nietoperza. Szkoda trochę, że jego imię nie zostało przetłumaczone na polski. Uważam, że Lalkarz brzmiałoby naprawdę dobrze. Z drugiej strony doceniam konsekwencję nie tłumaczenia pseudonimów.

Druga historia niestety jest dużo słabsza. Trudno powiedzieć coś o fabule nie zdradzając jej szczegółów. Generalnie cała rzecz ma miejsce w nowym kasynie Pingwina. Ścigając przypadkiem zauważonego mordercę, do kasyna trafia również Batman. Po niezbyt ciekawej walce Batman oczywiście wygrywa. Gdzieś w tle pojawia się nowa dziewczyna Wayne'a i kilku trzecioligowych przestępców-dziwolągów. Na drugim planie przewijają się polityczne rozgrywki Gotham. Ostatnia historia opowiada o tym, co dzieje się z ludźmi, którzy zadzierają z Kobietą Kotem. Niestety żaden z wątków nie ma wyraźnego, satysfakcjonującego zakończenia. Na pewno jednak znajdą rozwinięcie w kolejnych tomach serii.

Rysunki Daniela są bardzo dobre. Warto zauważyć, że New 52 nadało wszystkim postaciom nowy design. Widać to co prawda przede wszystkim na przykładzie Super Mana czy Wonder Woman, ale i wdzianko Nietoperza zostało odnowione. Sceny walki, kadrowanie, mimika twarzy wszystko to jest tutaj bardzo dobre. Z drugiej strony Daniel nie pokazał niczego niesamowitego. Ale powiedzmy sobie szczerze: to komiks o Batmanie, nie jakaś niesamowita mini seria jak Zabójczy Żart czy Azyl Arkham, tylko zwykła zeszytówka ukazująca się co miesiąc. Bardzo dobre rzemiosło to dokładnie to czego potrzebuje.

Album został wydany bardzo dobrze. Twarda oprawa, szyty, przyjemny papier na którym nie zostają ślady palców. Wysoka jakość jest od niedawna znakiem rozpoznawczym Egmontu. Miłym dodatkiem są szkice na końcu komiksu i okładki każdego numeru, umieszczone między zakończeniem jednego a początkiem kolejnego zeszytu. Niestety, w niektórych wydaniach zdarzają się strony umieszczone do góry nogami lub w języku... fińskim. Duży minus za taką wpadkę.

Batman: Detective Comics – Oblicza śmierci to bardzo mocna pozycja o przygodach nietoperza. Nie jest idealna, ale zdecydowanie warta poświęcenia uwagi. Jej największą wadą jest chyba konieczność czekania kilku miesięcy na kolejny tom. Z czystym sercem mogę ją polecić zarówno psychofanom Nietoperza, jak i totalnym nowicjuszom, dla których jedynym kontaktem z Mrocznym Rycerzem, była trylogia Nolana. 

Tytuł: Batman: Detective Comics - Oblicza śmierci
Scenariusz: Tony S. Daniel
Rysunek: Tony S. Daniel
Przekład: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2013
Ocena:8/10
Cena i dostępność: 75,00 złotych,  ale w sieci jest tańszy nawet kilkanaście złotych. Dostępny od ręki w sieci i Empikach.
___________________
Nie ogarniasz? Czytaj więcej komiksów!

Polub Świat Przerysowany facebooku  

4 komentarze:

  1. "Najbardziej zaskoczyli mnie jednak Gordon i Joker. Ten pierwszy chociaż współpracuje z Batmanem, ma czelność odmawiać mu dostępu do świadków czy dowodów. Z jednej strony kontrastuje z całą resztą Lalkarz brzmiałoby naprawdę dobrze. Z drugiej strony doceniam konsekwencję nie tłumaczenia pseudonimów.
    policji Gotham, która widzi w Batmanie przestępcę, z drugiej zdaję się nie pochwalać w pełni jego metod. Z kolei Zabójczy Klaun jest momentami... " - cos Ci się tekst pomieszał, a z tymi stronami do gory nogami to nie mialo tak być na pewno?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arrrrr... Niestety obrazki czasem rozwalają totalnie tekst, nie wiem jak to działa, ale masakrują akapity. Niesamowite, że jesteś pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę. Dzięki :)

      Usuń
  2. Nie powiem, zachęciłeś mnie tym wpisem. Musiałem go wcześniej przeoczyć :) Zarówno wpis mnie zachęcił jak również kilka nietoperzowych komiksów nietoperzowych serii Egmontu. Egmont wydaje świetnie jakościowo komiksy. Mógłbyś czasem poświęcić trochę uwagi tym ostatnim wytworom Klubu Świata Komiksu - "Rozbite miasto"- mega polecam! Świetna fabuła i rysunek!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.komiks.gildia.pl/komiksy/batman_egmont/9 Komiks wydano w USA w 2004, a w Polsce w 2007 roku, trudno więc go nazwać nowością ;)

      Usuń