niedziela, 2 czerwca 2013

Nieco spóźniona recenzja - Thor

Jak wspominałem przy recenzji Iron Mana 3 nie oglądałem prawie żadnego filmu pierwszej fazy. Powoli nadrabiam zaległości, a że najbliższa jest premiera drugiej części przygód Księcia Piorunów obejrzałem Thora w reżyserii Jossa Whedona i Kennetha Branagha. Film znałem tylko z plakatu i byłem do niego bardzo negatywnie nastawiony. Muszę powiedzieć, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.


Ludzi można podzielić na dwie grupy: tych, którzy jarają się komiksami i tych, którzy nie wiedzą co tracą. Najnowsze produkcje Marvela zdecydowanie stargetowane na tych drugich. Dlaczego? Dlatego, że jest ich więcej, a więc mają więcej kasy. Poza tym, fani komiksu już przekazują swoje pieniądze korporacji Disneya, a przeciętny odbiorca staję się kolejnym źródłem zysku. Osobiście nie widzę w tym nic złego. Disney zarabia, nasza pasja się popularyzuję, a wielu ludzie zyskuje nowe hobby. Wszyscy wygrywają.

Jeżeli jesteś fanem Marvela w ogólności, Thora w szczególności albo mitologii nordyckiej musisz wybrać: albo zapomnisz wszystko co wiesz, albo nie będziesz się dobrze bawił. Film nie jest ekranizacją przygód Thora z uniwersum 616, Ultimate czy jakiegokolwiek innego świata Marvela. Kilka lat po premierze dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że tworzy on nowe uniwersum: Movieversum. I jako zupełnie nowa, niezwiązana z żadną komiksową historią, ta ekranizacja przygód Thora wypada bardzo dobrze. Dostajemy sympatyczną mieszankę science fiction z fantasy. Wątek mitologiczny został rozwiązany w sposób bardzo realistyczny. Nordyccy bogowie stali się kosmiczną rasą z planety Asgard chroniącą Ziemię przed Lodowymi Gigantami z jeszcze innej planety. Ma to ręce i nogi i ogląda się bardzo przyjemnie. Pojawiają się wszyscy ważni Asgardianie: Trzej Wojownicy, Sif, Heimdall, Loki, Odyn. Strój i kultura kosmicznych wikingów to futurystyczna wariacja na temat średniowiecznej estetyki. I to też wyszło bardzo fajnie. Trochę przeszkadzał mi Afro-Asgardianin Heimdall, ale grający go Idris Elba był tak świetny, że jestem w stanie to przeboleć. Wierny komisowi ten film jest raczej mniej niż więcej, ale Wheadon kilka razy umieszcza jakiś smaczek dla komiksiarzy. No i oczywiście jest Stan Lee, ale bardziej mnie nudzi, niż śmieszy. 


Fabuła to klasyka filmu przygodowego. Na początku opowieść Odyna, która tłumaczy widzowi co, jak i dlaczego, a potem zaczyna się właściwa część historii. W dniu koronacji Thora na nowego króla Asgardu dochodzi do ataku Lodowych Gigantów. Po rozprawieniu się z najeźdźcami protagonista wbrew woli ojca przeprowadza kontruderzenie na planetę Gigantów. W efekcie rozpętuję wojnę, traci swoją moc i zostaję wygnany na Ziemię. Przez resztę filmu Thor przechodzi transformację z aroganckiego buca, który każdy problem rozwiązuję młotem w sympatycznego gościa gotowego na największe poświęcenie. Oczywiście przemiana całego życia dokonuję się w kilka dni. Nie mogło zabraknąć wątku romantycznego, ale grzecznie siedzi on w drugim tle i się nie wychyla za bardzo. W historii istotną rolę odgrywa też Agent Coulson. W Avengers był to dla mnie zupełnie nieznaną postacią, teraz rozumiem czemu jego śmierć tak bardzo zabolała fanów. Szkoda, że Loki jest w filmie jedynie wielki manipulatorem, nie ma w nim tej sympatycznej, łobuzerskiej nienawiści do świata, którą znamy z Avengers. Te kilka gagów, które pojawia się w filmie jest naprawdę zabawne, co jest dodatkową zaletą filmu.


Gra aktorska jest na bardzo dobrym poziomie. Obok takich tytanów kina jak Anthony Hopkins czy Natalie Portman pojawiają się aktorzy mniej znani jak chociażby grający główną rolę Chris Hemswort (nie oszukujmy się, przed Thorem w żadnym kasowym przeboju nie grał). Również efekty specjalne i sceny walki wyglądają bardzo efektownie. Od strony technicznej jest po prostu bardzo dobrze, nie ma o czym gadać.


Jeżeli odrzuci się komiksowy fanatyzm Thor okazuję się bardzo dobrym filmem. Ma śmieszne, momenty, spektakularne walki i przyjemną, choć naiwną, fabułę. Nie jest to arcydzieło kinematografii, ale na pewno kawał dobrego kina przygodowego. To komiksowe kino familijne, przy którym dobrze będą się bawić zarówno starzy, młodzie, komiksiarze i laicy. Polecam każdemu!
___________________
Polub Świat Przerysowany facebooku

Nie ogarniasz? Czytaj więcej komiksów!

6 komentarzy:

  1. Mała uwaga - reżyserem jest Kenneth Branagh, a nie Whedon. Z tego co pamiętam to Joss nakręcił tylko scenę po napisach.
    Sam film bardzo dobry, a miks mitologii nordyckiej z sf nie zaskoczył. Jakoś szybko to polubiłem bo kojarzyło mi się z SG-1.
    Loki w Thorze był lepszy od tego z Avengers, ale może to zmęczenie materiału dla mnie. Za bardzo jego postać jest eksploatowana.
    Co do Chrisa Hemsworta - przed Thorem zagrał w Domku w Głębi Lasu gdzie spotkał Whedona i to on właśnie polecił go do tej roli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za uwagę, już poprawiłem :) Domu... nie oglądałem, ale filmweb ocenia go na 5,6, więc żadnym przebojem chyba nie był. Poza tym, Dom... Miał premierę po Thorze ;)

      Usuń
    2. A co do Lokiego - trudno mi orzec, teraz widzę, że Avengers to jednak coś więcej niż tylko łomot i żałuję, że konsekwentnie olewałem pierwszą fazę. Loki w Avengers był niesamowity, a skoro zobaczyłem go jako pierwszego, to stał się figurą, z którą będę porównywał kolejnych Lokich ;)

      Usuń
    3. A kto patrzy na średnią ocenę na filmwebie? ;) Film jest świetny, bawi się formą i nabija z kina. Chyba najbliżej będzie mu do Krzyku, który tez nie był horrorem na poważnie.
      Poza tym obok tej oceny 5.6 jest znaczek Filmweb poleca :) Tak patrzę na inne portalę i dochodzę do wniosku że to polscy widzowie nie zrozumieli tego filmu - IMDB: 7.1, rottentomatoes: 7.8 (208 pozytywnych recenzji na 227), Metacritics: 7.2.
      Może i Thor miał premierę wcześniej, ale Dom został nakręcony przed nim tylko długo (2 lata? coś takiego) leżał na półce i czekał na lepsze czasy (zawirowanie z bankructwem MGM).

      I jeszcze jedno - uważam że wymienianie Whedona przed Branaghamem jest niesprawiedliwe :) Ile jego fragment trwał? Minutę? Chyba nawet w napisach się nie pojawił.

      Usuń
    4. Dom w głębi lasu ośmiesza to jak tworzone są horrory/slashery, które różnią się tak naprawdę tylko losowym potworem. Czy to zombie, czy koleś w masce itd. Po komencikach na filmwebie widać, że ludzie oglądali ten film i nie używali mózgu. A Krzyk mimo, że nie był do końca na poważnie to jest słaby a następne części coraz gorsze.

      Usuń
  2. Hah. Jak już podawałeś nazwisko Whedona to mogłeś napisać i drugiego reżysera. Zresztą komentujący wyżej wszystko wyjaśnił.

    OdpowiedzUsuń