Komiks superbohaterski od
DC Comics ma w Polsce dużo słabszą pozycję niż Marvel. Od upadku
TM-Semic raz na jakiś czas wydawany jest album o Batmanie albo
Supermanie i to w sumie tyle. Ostatnio sytuacja się poprawia, ale
nadal prym wiodą dwie sztandarowe postacie DC. Dużo lepiej wygląda
to z imprintem DC – Vertigo. Jest to część wydawnictwa DC
Comics, która specjalizuje się w wydawaniu komiksów fantasy dla dorosłego
czytelnika. W Polsce ukazuje lub ukazywało się kilka dużych serii:
Hellblazer, Kaznodzieja, Y: Ostatni Mężczyzna, Lucyfer, Sandman.
Ostatnio ukazał się jedenasty tom komiksu Billa Willinghama:
Baśnie – Wojna o Pokój.
Załóżmy , że ktoś
nie wie o czym są Baśnie. Jest
to seria komiksów opowiadająca o bohaterach różnych baśni,
legend, bajek i podań, którzy uciekając ze swoich ojczyzn i
wędrując między światami trafili do Ameryki Północnej XVII
wieku. Poznajemy takie postacie jak Czerwony Kapturek, Złotowłosą
i trzy Misie, Królewna Śnieżka, ale też postacie raczej
archetypiczne na przykład Książę Uroczy czy Dobry Król. Tyle
słowem wstępu.
W
ostatnich tomach Baśniogród ostro przygotowywał się do wojny.
Szpiedzy Adwersarza stawali się coraz aktywniejsi w Nowym Jorku, a
Baśniowcy dowiedziawszy się o wojennej naradzie przeciwnika zaczęli
przygotowywać uderzenie wyprzedzające. W międzyczasie okazało
się, że Muchołap jest księciem, mało tego – dowiedzieliśmy się,
że nie ma na imię Muchołap, a Ambroży. Książe Ambroży zszedł do
studni czarownic, gdzie zebrał armię duchów i z ich pomocą, a
także doradztwem Lancelota – tego od Króla Artura i w ogóle –
utworzył własne królestwo. Jest ono sprzymierzone z Baśniogrodem,
ale nie bierze udziału w wojnie.
Najnowszy
tom zawiera sześć numerów Baśni.
Dostajemy trzy historie, które powiem szczerze – wymiatają.
Willingham serwuje nam przystawkę z Niebieskiego Chłopca posypaną
męskimi radami Bigbiego. Daniem głównym jest duża porcja
Kopciuszka, w sosie SS-mana
Hansa
ambasadora Jana. Na
deser - wielka wojna w wykonaniu Księcia Uroczego ze szczyptą kilku
innych bohaterów. Pyszności.
Wykwintna uczta dla każdego fana Baśni.
Tak
właśnie smakuje komiks tworzony z miłością.
Rysunek Niko Henrichona |
Pierwsza
opowieść to finał romansu Niebieskiego z Różą, a w tle przewijają
się ostatnie przygotowania do wojny.
Kolejna to komiks w stylu przygód Jamesa Bonda w wersji najlepszej
agentki Baśniogrodu. Świetna historia, w której poznajemy pełen
pakiet możliwości Kopci. Okazuję się, ze Czarna Wdowa nie miałaby
zbyt dużych szans w starciu z tą Baśniówką. Do tego oprócz
morderstwa butem na obcasie dostajemy całkiem sporą porcję
szpiegostwa. Wielka wojna, która dała tytuł temu tomowi, jest
chyba najsłabszym elementem tego komiksu. Zawiera kilka epickich
bitew, fajnie pokazuje starcie Dawida z Goliatem, zamykając historię
dużą dawką heroizmu. W komiksie jest kilka niespodzianek, które
nie tylko zaskakują, ale zmienią na zawsze świat Baśniowców.
Opowieść sama w sobie jest bardzo dobra – niestety, we mnie
pozostawia pewien niedosyt, zbyt szybko się kończy. W efekcie
czytanie komiksu zakończyłem jednym wielkim „to juuuuż?”.
Zepsuło to ogólne, świetne wrażenie.
Strona
graficzna jak zwykle jest bardzo dobra. Najbardziej podobał mi się
pierwszy zeszyt z przygodami Niebieskiego, gdzie gościnnie
rysownikiem został Niko Henrichon. Autor znany przede wszystkim z
Lwów z Bagdadu
jest
miłą odmianą od Marka Buckinghama. Rysunki są bardziej przyjazne,
kolory bardzo ciepłe. Dodatkowym atutem jest mimika twarzy. Styl
Henrichona doskonale pasuje do tej miłosnej historii. Buckingham jak
zwykle stoi na wysokim poziomie. Cieszy mnie, że od dawna jest
głównym rysownikiem serii. Wcześniej każdy tom zaczynał się od
rozpoznania „kto jest kim u tego rysownika”. Sceny walki są
bardzo dynamiczne, obrażenia ciała realistyczne, a wybuchy EPICKIE!
Wszystko wygląda lepiej na tle wybuchu, zwłaszcza eskadra smoków.
Nie tylko mimika twarzy, ale też cieniowanie odgrywa tu ogromną
rolę. Dzięki niemu Kopciuszek nie wygląda jak
blondyneczka-karateczka, bardziej jak agent CIA przesłuchujący
terrorystę. Czyli dokładnie tak jak powinna. Buckingham uzyskuje
ten efekt także przy każdej innej postaci. Niestety, w tym tomie
tylko historia Kopci ma iluminowane marginesy. Do tego jest to
obuwniczy motyw w stylu art
déco
– kiepsko. Co się stało z pięknymi iluminacjami z Czterech
pór roku?
Szkoda, bardzo lubię ten zabieg. Niewielkim
dodatkiem do tego tomu są szkice Buckinghama.
Tradycyjnie
komiks jest wydany w miękkiej oprawie i klejony. Papier offsetowy jest przyjemny w dotyku, ale klej zawodzi mnie w
każdym kolejnym tomie. Egmoncie! Czemu wydajesz takie arcydzieła
sztuki składu jak Szninkiel,
a nie potrafisz zainwestować w porządny klej?
Bracia
Grimm mogliby się dużo nauczyć od Willinghama. Wojna
o pokój to
kolejny świetny element historii Baśniogrodu. Chociaż krótki, to
bardzo dobry i zaostrzający apetyt na kolejne tomy – chyba to jest
jego najmocniejszą stroną. Nie jest tak dobry jak Wilki
czy
Marsz
drewnianych żołnierzyków,
ale bardzo mi się podoba. Nie każdy tom może być przecież
najlepszy w serii. Jeżeli nie czytałeś wcześniejszych tomów –
niestety nie jest to komiks dla Ciebie. Jeżeli czytałeś i miałeś
wątpliwości czy kupić kolejne: nie zastanawiaj się i biegnij do
sklepu.
Tytuł: Baśnie: Wojna o pokój
Scenariusz: Bill Wilingham
Rysunek:Mark Buckingham, Niko Henrichon
Wydawca: Egmont 2013
Ocena: 7/10
Cena i dostępność: 69,99 na okładce, ale w sieci oczywiście tańszy. Nówka sztuka, więc kupisz bez problemu.
___________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz