niedziela, 7 kwietnia 2013

Czterdzieści lat na karku, a popularność nie maleje - o Throgalu słów kilka

Niektórzy historycy twierdzą, że Mieszko I był wikingiem. Miałby on nazywać się Dagome, stąd Dagome Iudex, a imię Mieszko przyjąć na chrzcie. Widzą w nim skandynawskiego wojownika, któremu udało się zunifikować słowiańskie plemiona pod swoim przywództwem. Teoria ta nie jest pozbawiona podstaw, ale
jest tylko teorią. Na pewno Polskę podbił inny wiking – Thorgal.

Jak pisałem w ostatnim wpisie, do Polski zawitała kolejna komiksowa kolekcja od Hachette. Zainteresowanych odsyłam do piątkowej notki. Dzisiaj chciałbym zrecenzować pierwszy tom serii: Zdradzona Czarodziejka.


Początek Thorgala sięga drugiej połowy lat 70, kiedy po raz pierwszy spotkali się polski rysownik Grzegorz Rosiński i belgijski scenarzysta Jean Van Hamme. Obaj byli wówczas znanymi twórcami komiksowymi: Van Hamme napisał wcześniej kilka popularnych historii, a Rosiński był rysownikiem świetnie znanym w Polsce. Przed ukazaniem się Thorgala doceniały go także wydawnictwa zachodnie. W 1972 odrzucił możliwość współpracy z francuskim Pilote. Gdyby zrobił inaczej, być może Thorgal nigdy by się nie narodził. W roku 1977 duet zadebiutował w belgijskiej edycji tygodnika Tintin historią: Zdradzona Czarodziejka. Wspólnie opublikowali 29 tomów Thorgala.

Pierwszy album kolekcji Hachette zawiera w sobie dwie historię: Zdradzoną Czarodziejkę i Prawie Raj. Są one tak różne, że opiszę je osobno. Zdradzona... to klasyczna historia fantasy. Bohater musi pokonać wszelkie przeciwności, które napotka na swojej drodze, aby ostatecznie uwolnić swoją ukochaną. Ukochana oczywiście jest piękną blondynką, a głównym antagonistą jej ojciec. Znamy to? Znamy! Protagonistę poznajemy, kiedy Gandalf Szalony – jego niedoszły teść – przykuwa go do skały, którą wkrótce zatopi przypływ. Historia zakończyłaby się po kilku planszach, gdyby z pomocą nie przyszedł kolejny klasyczny bohater: Zła Kobieta. Oczywiście ruda, bo co rude to fałszywe. Żeby podkreślić, że nie można jej ufać, autorzy pozbawili ją jednego oka, w zamian otrzymała miecz i wilka. Później ona i Thorgal realizują swoje wspólne interesy, chociaż trudno powiedzieć, że taki obrót sprawy ucieszył młodego wikinga. Opowieść pełna jest zwrotów akcji, a każdy z bohaterów napisany jest bardzo realistycznie, z głębokim tłem psychologicznym. Wyjątkiem jest tutaj Aarica, miłość Thorgala, która jest w tej historii pusta jak butelka piwa w piątkowy wieczór. Ostatecznie historia kończy się czymś na kształt happy endu z otwartym zakończeniem.

Ponieważ komiks pierwotnie ukazywał się w tygodniku, historia składa się z pięciu sześcioplanszowych
epizodów. Każdy z nich opowiada jedną scenę tej przygody i sam w sobie stanowi zamkniętą całość, ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Dzięki temu nie ma miejsca na dłużyzny, historia wartko zmierza ku zakończeniu, a każdy z epizodów jest ciekawy i pełen akcji. Rysunki niestety nie powalają. Jasne, są dobre, ale trochę surowe, jakby niedokończone. Trudno się do czegoś przyczepić, ale na tle późniejszych prac Rosińskiego wypadają słabo. Postacie są narysowane realistycznie. Zarówno bohaterowie jak i tła są pełne szczegółów, ale nie przeładowane treścią. Widać tu charakterystyczny styl Rosińskiego, który umieszcza na rysunku tyle, ile jest potrzebne - ni mniej, ni więcej. Piękna rzecz. Twarze i dynamika postaci doskonale opisują ich uczucia. Sceny akcji, niezależnie czy to walka, bieg, czy jazda konno, są bardzo dynamiczne. Ruchy są bardzo sprężyste i szybkie, rysunki naprawdę wyglądają jakby były żywe. Nie jest to jednak dynamika w stylu superbohaterskim. Nie mam dostatecznej wiedzy, aby wypowiedzieć się jednoznacznie czy jest to kwestia europejskiego stylu rysownika, czy raczej tego, że komiks ma ponad 40 lat. Zdecydowanie czas odgrywa ogromną rolę m.in. przy kolorowaniu, technika drukarska przez ten czas mocno poszła do przodu. Być może stąd bierze się duża wada rysunków - cieniowanie. Zarówno ubrania jak i włosy postaci mają jednolity kolor. Jeżeli pojawi się jakiś cień, to po prostu element bohatera czy przedmiotu staję się jednolicie czarny. Nie ma tu różnych odcieni jednego koloru, ani przejścia między szarością a czernią. Cień jest czarny i koniec.

Bardzo fajnie wykonane są kadry i dymki. Większość historii ograniczona jest przez linie tworzące ramki, do których dostosowane są chmurki z tekstem. Niekiedy jednak dymki rozrywają kadr, przechodząc do kolejnego lub zajmując całą planszę. Innym razem ramki nakładają się na siebie lub nie ma ich wcale. W miejscach gdzie kolejność kadrów jest wątpliwa, na jednej z krawędzi narysowany jest trójkącik wskazujący kolejność czytania. Niezwykle wygodna sprawa.

Druga, krótsza historia, to Prawie Raj. O ile Zdradzona Czarodziejka jest prologiem sagi o Thorgalu, to kolejna przygoda jest raczej opowiadaniem, które można czytać niezależnie od reszty przygód protagonisty. Uciekając przed wilkami, Thorgal trafia do zielonego ogrodu, znajdującego się pod lodowcem. Oczywiście ciepło, świeże owoce, brak obowiązków i towarzystwo dwóch uroczych kobiet nie odpowiadają Thorgalowi i postanawia uciec ze swojego „więzienia”. Ponieważ historia ta została napisana specjalnie, aby uzupełnić albumowe wydanie Zdradzonej Czarodziejki, składa się z 16 plansz, które tworzą jedną całość.

W kwestii rysunków widać duży progres. Rosiński zaczyna używać innych kolorów przy cieniowaniu,
chociaż nadal dominuje czarny. Widzimy jednak także brązy i różne odcienie szarości. Także twarze zostały poprawione, postacie nie mają już tak idealnie gładkiej cery. Poza atakiem wilków nie ma tu walki, jednak sceny akcji zostały narysowane równie dobrze jak w pierwszej opowieści. Kolejną nowością są... kryształy lodu! Niby nic, niby zwykły element krajobrazu, a jakie daję możliwości rysownikowi! Rosiński doskonale oddał grę świateł, taniec barw, dziesiątki lustrzanych odbić. Autorowi udało się narysować zamkniętą w lodzie tęczę. Narysować. Zamkniętą w lodzie. Tęczę. Uważam, że każda z tych trzech rzeczy to mały cud. Oprócz tego w historii możemy oglądać parę, mgłę i topniejący śnieg. Te drobiazgi wydają się być w ciągłym ruchu, zmieniać się, nieustająco przemieszczać. Rysunki Rosińskiego są bardziej realistyczne niż niejeden film animowany.

W tym komiksie nie ma niestety zabawy kadrami. Pojawiają się pojedyncze sytuacje, gdy kadry odbiegają od normy. Służy to nadaniu scenie dynamizmu i doskonale spełnia swoje zadanie. Niestety, taka sytuacja zdarza się dosłownie dwukrotnie. Dymkom nadal zdarza się rozerwać ramkę, ale nic poza tym.

Wydaje mi się, że Rosiński wiernie odwzorował realia historyczne, zarówno zwyczaje wikingów jak i stroje postaci, domostwa czy przedmioty codziennego użytku. Nie jestem jednak historykiem, dlatego nie mam pewności. Zdecydowanie wygląda to bardzo realistycznie i budzi zaufanie, że tak właśnie wyglądali i żyli ludzie Północy.

Album wydany został w twardej oprawie na kredowym papierze, na którym nie zostają ślady palców. Za to Hachette należy się duży plus. Duży minus otrzymuje, ponieważ album nie jest szyty, a klejony. Prawdopodobnie twarda oprawa wystarczy, aby komiks się nie zniszczył, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. Z pierwszym tomem otrzymujemy plakat z Thorgalem i kilka broszurek o serii, w tym ankietę. Zachęcam to wypełnienia ankiety i zaznaczenia, że cena 29,90 za tom to za drogo! Dzięki temu, może obniża cenę i staną się konkurencyjni wobec Egmontu. Wystarczy do 25 złotych. Do każdego tomu dołączonych jest 8 stron dodatku, który zawiera informacje o autorach, kulisach powstawania serii, szkice itp. Nie znam zbyt dobrze twórczości tego duetu, więc mi się bardzo podoba. 


Czy warto kupić? Zdecydowanie tak! Cena 9,90 za pierwszy tom, to okazja której nie można przegapić. Jeśli nie dla siebie, kup dla kumpla, którego chcesz wciągnąć w komiksy. Do tego, o ile pierwszy tom historii jest dobry, o tyle cała saga jest po prostu niesamowita! Doskonale łączy w sobie space operę, historię alternatywną, fantastykę i wikingów wraz z ich panteonem. W tym albumie rysunki i fabuła wypadają średnio, ale tylko dlatego, że wiem, że potem będzie o wiele lepiej! Gorąco polecam! Więcej informacji na temat kolekcji, możecie przeczytać w piątkowym wpisie

Tytuł: Zdradzona Czarodziejka
Scenariusz: Jean Van Hamme
Rysunek: Grzegorz Rosiński
Wydawca: Hachette 2013
Ocena: 8/10
Cena i dostępność: 9,90 zł, dostępny bez problemu w wybranych województwach LUB około 25 złotych wydanie Egmontu, od ręki w każdym Empiku 

___________________
Nie ogarniasz? Czytaj więcej komiksów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz