wtorek, 30 kwietnia 2013

Załóż szpilki, wypnij tyłek, pokaż cycki – zostań superbohaterką!


Jeżeli czytaliście kiedyś heroic fantasy albo graliście w jakąś grę komputerową należącą do tego gatunku, na pewno zauważyliście istotne różnice między pancerzami mężczyzn i kobiet. O ile panowie zakładają wielkie zbroje, grube jak kadłub tankowca, o tyle panie noszą zazwyczaj blaszane bikini. Rozumiem, że honorowy przeciwnik okłada kobiety tylko po piersiach i kroczu? Niestety, rzecz bardzo podobnie wygląda w komiksie.


Jasne, bohaterki komiksów historycznych czy powieście graficznych zazwyczaj są ubrane od stóp po szyje, chyba, że sytuacja wymaga czego innego. Jednak w najbardziej rozpoznawalnej gałęzi komiksu – przygodach superbohaterów – przedstawienie kobiet jest bardzo uprzedmiotawiające.

Nie wierzę, że ktokolwiek mógł nie zdawać sobie z tego sprawy, ale myślę, że warto napisać o tym kilka słów. Jak wygląda typowa heroina? Weźmy taką... ja wiem, Wonder Woman? Długie włosy, duże oczy, pełne usta. A niżej? No, niżej jest ciekawiej. Duże piersi, okrągłe pośladki, długie nogi, idealne wcięcie w pasie. Piersi oczywiście zawsze uniesione jak przy staniku typu push-up. W przeciwieństwie do Batmana w wersji Schumachera – całkowity brak sutków. Superbohaterki wydają się być pozbawione tego anatomicznego drobiazgu. Zdecydowanie jest on tutaj domeną półnagich mężczyzn. Okej, można wygrać genetyczną loterię i być oszałamiająco piękną. Można być bardzo silną kobietą, która potrafi latać. Statystycznie częściej występuję jedna z tych rzeczy niż obie równocześnie. Wiecie, jak niewielkie musi być prawdopodobieństwo, że każda kobieta obdarzona super mocami będzie równocześnie gorącą laską? Bardzo, bardzo małe. Ale zostawmy statystykę, wróćmy do rysunków. Figura bohaterek jest często nie tyle idealna, co nieosiągalna. Nie chodzi nawet o takie drobiazgi, jak to, że duże piersi rzadko występują u sportsmenek. Przykro mi, ale takiej talii, a już tym bardziej stosunku talii do bioder nie da się uzyskać bez gorsetu. Z kolei założywszy odpowiedni gorset tracimy zdolność oddychania. W ogóle talia jest istotnym elementem człowieka. Nie zależnie od płci, między piersiami i pośladkami potrzebna jest przestrzeń chociażby na organy wewnętrzne. Wbrew pozorom kobiety również trawią i... wydalają! Można by powiedzieć, że bohaterki mają figurę antycznych rzeźb. Nic bardziej mylnego, one miały zachowane proporcje anatomiczne. Jedyną dobrą stroną tej sytuacji jest przeciwdziałanie anoreksji, bo kreuje się wzorce, w których piękna kobieta to krągła kobieta.


A w co zazwyczaj jest ubrana Wonder Woman? Czerwona bluzka typu gorset, odkrywająca ramiona i dekolt, wysokie buty na obcasie i... majtki typu szorty? Szorty typu majtki? W każdym razie coś spodenko-podobnego zakrywającego pośladki. Co prawda ostatnio dorobiła się spodni, ale gorset pozostał. Podobną przemianę przeszła ostatnio Power Girl. Podczas większości jej przygód kostium bohaterki zdobiła wielka dziura na środku jej wielkich piersi, zwana boob hole albo boob window. Oficjalnym wytłumaczeniem tej sytuacji było poszukiwanie egzystencjalnego sensu swojego bohaterstwa. Power Girl, w miejscu gdzie inni bohaterowie mają swój symbol, chce umieścić swój znak definiujący jej służbę, znak którego wciąż bezskutecznie szuka. Staje się ona w ten sposób bohaterką niemal tragiczną. Oczywiście ciągłe eksponowanie dekoltu bohaterki jest bez znaczenia. Tak jak wszystkie inne postacie DC w New 52 jej strój nieznacznie się zmienił i dziura została zasłonięta. Innym przypadkiem zmiany stroju jest Emma Frost. Na przestrzeni lat strój Lodowej Królowej to różne wariacje na temat majtek lub obcisłych spodni, gorsetów i zimowych płaszczy. Dużo mocniejszym przykładem jest tutaj Vampirella, której strój zdecydowanie był inspiracją dla postaci Borata, albo Red Sonja, która nosi wspomniane wcześniej blaszane bikini. Ale to nadal nic przy bohaterkach z mniejszych wydawnictw jak Avengelyne od Maximum Press, która balansuje na krawędzi pornografii.


Avengelyne
No dobra, ale to pojedyncze przypadki, w czym problem?” zapyta ktoś, kto komiksy zazwyczaj odtwarza w formie audiobooka. Wszyscy inni czytelnicy doskonale zdają sobie sprawę, że przeciętna bohaterka ratuję świat w szpilkach i stroju kąpielowym. Ktoś mógłby krzyknąć: „Ale jak to! Wszak Black Canary nosi ciemne rajstopy! Wszak X-womanki noszą kombinezony! A Ciocia May jest stara i brzydka!” Błogosławieni naiwni, gdyż nie zorientują się kiedy będą ich okradać. Być może jestem w błędzie, ale nie potrafię sobie przypomnieć tych normalnie ubranych albo przeciętnej urody superbohaterek. Heroiny można podzielić na dobre laski i bardzo dobre laski. Ledwo ubrane i prawie gołe. Wszystkie zdradzają mniej lub bardziej widoczną potrzebę ekshibicjonizmu. A to ogromne dekolty, a to bielizna noszona zamiast spodni, a to lateksowe (jaaasne, super zaawansowane technologicznie tkaniny...) obcisłe kombinezony. Jak już jesteśmy przy obcisłych kombinezonach - wiedzieliście, że w trakcie kręcenia Batman Returns Michael Pfeiffer była dosłownie pakowana próżniowo w swój kostium Catwoman? Sceny musiały trwać krótko, bo mogła stracić przytomność. No dobra, ale - pomijając ten przypadek - na pewno wszystko jest wygodne i praktyczne. Przecież na olimpiadzie każda kobieta biega w szpilkach, żeby mieć dłuższe nogi. A nie, niczego takiego nie ma. Czy standardową taktyką służb specjalnych jest odkrywanie jak największych kawałków ciała? Hmm... chyba nie. Wygodne nie jest, praktyczne nie jest, zalet brak. No, ale wszyscy wiedzą, że najważniejszy jest wygląd. Jak już się dobrze ubrałaś, to żeby zrobić odpowiednie wrażenie, trzeba się jeszcze odpowiednio zaprezentować!


Nasze bohaterki nie tylko mają figurę modelek, ale też poruszają się z gracją rumuńskich gimnastyczek. Bardzo często są narysowane w taki sposób, że twarz i pośladki znajdują się po tej samej stronie ciała. Innymi słowy wykręcają biodra i szyję tak, że twarz znajduje się za plecami. Tak zwany boob face jest możliwy, ale niezbyt wygodny. Generalnie kobiety są rysowane w sposób, który ma jak najmocniej podkreślić ich nienaturalne atuty. Wyginają się, schylają, są kadrowane od dołu albo od góry. Doskonale zagrała to Scarlett Johansson w Avengersach. Właściwie tym jednym przykładem można opisać całe zjawisko. Jeszcze przed premierą filmu internauci nie dawali aktorce spokoju. Powstała masa żartów na temat tego, że jedyną mocą Czarnej Wdowy jest seksowne pozowanie albo eksponowanie pośladków.

A jaką pozycję kobiety mają w komiksie? Tu sprawa wygląda trochę lepiej. Do lat 60tych pełniły role raczej drugoplanowe. Były ratowane albo pomagały ratować inne kobiety. Ciekawostką jest, że superbohaterowie mieli zazwyczaj w pseudonimie Man – mężczyzna, a kobiety Girl – dziewczyna. Marvel-Girl, Bat-Girl, a nawet Invisible-Girl, przed ślubem z Mr. Fantastikiem. Dodatkowo imiona kobiet zazwyczaj tworzono dodając kobiecy przyrostek do imienia męskiego: She-Hulk, Spider-Woman, Miss Marvel, Bat-Girl. Razem z przemianami społecznymi, otwarciem komiksu na bohaterów o innym kolorze skóry, wzrastała też rola kobiet. Już w latach 80tych przywódcą Avengers była Janet van Dyne - Wasp. Na przełomie XX i XXI wieku mieliśmy już wiele silnych, zdecydowanych, półnagich kobiet. Nie tylko walczą w imię większego dobra, ale mają bardzo znaczącą pozycję w swoich drużynach. Mockingbird, Madame Hydra, Emma Frost, Miss Marvel, Huntress, Oracle, Catwoman, Dagger... Chociaż rzadko dowodzą, to wszystkie są silnymi kobietami, które same decydują o swoim losie.

Można powiedzieć, że mężczyźni są traktowani w ten sam sposób. Cóż, faktycznie znajdziemy tu cechy wspólne. Faceci zawsze mają wielkie klaty. Poza tym... no poza tym to chyba koniec podobieństw. Czy mężczyźni są seksualizowani? Tak. Czy w takim samym stopniu jak kobiety? Oczywiście, że nie. Ich strój, postawa, pozycja społeczna stawiają ich w znacznie lepszej sytuacji. Nieliczni eksponują swoje nagie ciała, tylko Ci, którzy wychowywali się w dżungli, pod wodą albo mają jakiś inny dobry powód ku temu. Mężczyźni zawsze są sprawniejsi, lepiej zorganizowani i w każdej, poza estetyczną, sferze lepsi niż kobiety. Nawet emancypacja, o której pisałem wcześniej nie dała kobietom równej pozycji. Chociaż są ważne, to żadna z nich nie odgrywa takiej roli jak Kapitan Ameryka, Batman, Zielona Latarnia czy Iron Man. Nie widziałem też komiksów, w których faceci wypinają pośladki albo nachylają się, żeby pokazać dekolt. Ciekawym pomysłem jest Hawkeye's Initiative. Polega on na zestawianiu rysunku superbohaterki i Clinta Burtona w takiej samej pozie i zbliżonym kostiumie. Rzadko wygląda to dobrze.


Daleko mi do poglądów Frederica Werthama, który w komiksie dopatrywał się źródła całego zła świata. Nie jest on przyczyną, ale skutkiem oddziaływania obecnej kultury popularnej. Komiks jest kolejną cegłą w murze wszechobecnego seksu i przemocy. Kobiety mają teoretycznie takie same możliwości jak mężczyźni, ale ich przedstawienie jest bardzo krzywdzące. Nie będę się bawił w to, jaki procent Ligi Sprawiedliwych stanowią kobiety albo dlaczego mamy She-Hulk, a nie Man-Hulk. Obraz kobiety w komiksie jest całkowicie poddany ich seksualności. Można powiedzieć, że wszystkie kobiety są piękne, ale czy to powód, aby robić z nich wyłącznie obiekty seksualne? Z czego wynika ta sytuacja? Wieki temu internet objawił nam prawdę podstawową i naczelną: „są cycki, jest okejka”. Niezależnie czy jest to zdjęcie profilowe na facebooku, film akcji czy reklama środka stonkobójczego, epatowanie kobiecym ciałem zwiększa popularność. Nie jest żadnym odkryciem, że komiks superbohaterski czytają głównie faceci. W świecie, gdzie ludzie okładają się czym popadnie w imię wyższego dobra, roznegliżowana kobieta jest wisienką na torcie „męskości”. Szczególną uwagę należy zwrócić tu na młodszego czytelnika, płci obojga. Problem jest podobny do pornografii. Chłopcy szukają nieistniejących kochanek, dziewczynki czują, że nie dorównują wyglądem aktoreczkom. I odwrotnie. Skala problemu jest oczywiście mniejsza, ale mechanizm ten sam.

Oczywiście, każdy wydaje co chce, a czytelnik kupi to, na co ma ochotę, niezależnie od umoralniających artykułów. Komiks superbohaterski to nie podręcznik historii ani literatura piękna. To bajki o facetach szybkich jak światło, silnych jak tysiąc słoni, mądrzejszych niż król Salomon. To świat przerysowany, gdzie co tydzień trzeba ratować Ziemię przed zniszczeniem. Takie historie wymagają wyraźnie nakreślonych bohaterów, aby nikt nie miał wątpliwości, kto jest dobry, kto zły, kto piękny, a kto brzydki. Z drugiej strony, na ubraniu kobiet w praktyczniejsze stroje, rysowaniu ich w sposób, który nie sprowadza ich do chodzących cycków, komiks nic nie straci. Fabuła nie stanie się uboższa, rysunki nadal będą dynamiczne, a tła psychologiczne postaci będą równie bogate. Dlaczego więc tego nie zrobić? W 2012 roku dzięki naciskom czytelników DC zmieniło okładkę zerowego numeru Catwoman na bardziej realistyczny. Można? Można! Ideą Stana Lee zawsze był rozwój dzieciaków przez czytanie komiksów. Może warto do profilaktyki narkotykowej i rozwoju słownictwa dodać szacunek dla płci pięknej?

polecam strony:
www.thehawkeyeinitiative.com
www.eschergirls.tumblr.com


Po lewej pierwotna wersja okładki, po prawej poprawiona.

___________________
Nie ogarniasz? Czytaj więcej komiksów!

Polub Świat Przerysowany facebooku  

6 komentarzy:

  1. Takie dwie uwagi - "W przeciwieństwie do Batmana w wersji Burtona – całkowity brak sutków". To był Batman Schumachera.

    "Co prawda w New 52 dorobiła się spodni, ale gorset pozostał" - eee... nie. To było tuż przed New 52

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, korektorka nie może wyłapać błędów merytorycznych... ;) Zapomniałem, że w pewnym momencie zmienił się reżyser a Wonder Woman byłem tak pewien, że nie sprawdzałem. Dzięki za uwagi :)

      Usuń
  2. Bardzo fajny artykuł. Zwłaszcza dlatego, że zwraca uwagę na ten oczywisty idiotyzm, z jakim my czytający amerykańskie komiksy spotykany się tak często, że już prawie przestaliśmy zwracać na niego uwagę. Choć takich głupstewek jest w komiksach superbohaterskich więcej (majtki noszone na spodniach/rajtuzach, wszyscy mężczyźni wyglądający jak greccy zapaśnicy, super-obcisłe męskie stroje podkreślające każdy muskuł i ścięgno, ale w których z dziwnych przyczyn nie ma miejsca na genitalia, częstokroć komicznie kolorowe, niewygodne i niepraktyczne stroje itd. itp.), ale są elementem konwencji, więc nie przywiązujemy do niech tak dużej wagi. Tym bardziej warto od czasu do czasu popełnić tekst, który nam o tym przypomni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabawnie w kontekście całego tekstu wygląda "płeć piękna" na końcu :>

    OdpowiedzUsuń