Jeżeli czytaliście
kiedyś heroic fantasy albo graliście w jakąś grę komputerową
należącą do tego gatunku, na pewno zauważyliście istotne różnice
między pancerzami mężczyzn i kobiet. O ile panowie zakładają
wielkie zbroje, grube jak kadłub tankowca, o tyle panie noszą
zazwyczaj blaszane bikini. Rozumiem, że honorowy przeciwnik okłada
kobiety tylko po piersiach i kroczu? Niestety, rzecz bardzo podobnie
wygląda w komiksie.
Jasne, bohaterki komiksów
historycznych czy powieście graficznych zazwyczaj są ubrane od stóp
po szyje, chyba, że sytuacja wymaga czego innego. Jednak w
najbardziej rozpoznawalnej gałęzi komiksu – przygodach
superbohaterów – przedstawienie kobiet jest bardzo
uprzedmiotawiające.
Nie wierzę, że
ktokolwiek mógł nie zdawać sobie z tego sprawy, ale myślę, że
warto napisać o tym kilka słów. Jak wygląda typowa heroina? Weźmy
taką... ja wiem, Wonder Woman? Długie włosy, duże oczy, pełne
usta. A niżej? No, niżej jest ciekawiej. Duże piersi, okrągłe
pośladki, długie nogi, idealne wcięcie w pasie. Piersi oczywiście
zawsze uniesione jak przy staniku typu push-up. W przeciwieństwie do
Batmana w wersji Schumachera – całkowity brak sutków. Superbohaterki
wydają się być pozbawione tego anatomicznego drobiazgu.
Zdecydowanie jest on tutaj domeną półnagich mężczyzn. Okej,
można wygrać genetyczną loterię i być oszałamiająco piękną.
Można być bardzo silną kobietą, która potrafi latać.
Statystycznie częściej występuję jedna z tych rzeczy niż obie
równocześnie. Wiecie, jak niewielkie musi być prawdopodobieństwo,
że każda kobieta obdarzona super mocami będzie równocześnie
gorącą laską? Bardzo, bardzo małe. Ale zostawmy statystykę,
wróćmy do rysunków. Figura bohaterek jest często nie tyle
idealna, co nieosiągalna. Nie chodzi nawet o takie drobiazgi, jak
to, że duże piersi rzadko występują u sportsmenek. Przykro mi,
ale takiej talii, a już tym bardziej stosunku talii do bioder nie da
się uzyskać bez gorsetu. Z kolei założywszy odpowiedni gorset
tracimy zdolność oddychania. W ogóle talia jest istotnym elementem
człowieka. Nie zależnie od płci, między piersiami i pośladkami
potrzebna jest przestrzeń chociażby na organy wewnętrzne. Wbrew
pozorom kobiety również trawią i... wydalają! Można by
powiedzieć, że bohaterki mają figurę antycznych rzeźb. Nic
bardziej mylnego, one miały zachowane proporcje anatomiczne. Jedyną
dobrą stroną tej sytuacji jest przeciwdziałanie anoreksji, bo
kreuje się wzorce, w których piękna kobieta to krągła kobieta.

![]() |
Avengelyne |
Nasze bohaterki nie tylko
mają figurę modelek, ale też poruszają się z gracją rumuńskich
gimnastyczek. Bardzo często są narysowane w taki sposób, że twarz
i pośladki znajdują się po tej samej stronie ciała. Innymi słowy
wykręcają biodra i szyję tak, że twarz znajduje się za plecami.
Tak zwany boob face jest możliwy, ale niezbyt wygodny.
Generalnie kobiety są rysowane w sposób, który ma jak najmocniej
podkreślić ich nienaturalne atuty. Wyginają się, schylają, są
kadrowane od dołu albo od góry. Doskonale zagrała to Scarlett
Johansson w Avengersach. Właściwie tym jednym przykładem można
opisać całe zjawisko. Jeszcze przed premierą filmu internauci nie
dawali aktorce spokoju. Powstała masa żartów na temat tego, że
jedyną mocą Czarnej Wdowy jest seksowne pozowanie albo eksponowanie
pośladków.
A jaką pozycję kobiety
mają w komiksie? Tu sprawa wygląda trochę lepiej. Do lat 60tych
pełniły role raczej drugoplanowe. Były ratowane albo pomagały
ratować inne kobiety. Ciekawostką jest, że superbohaterowie mieli
zazwyczaj w pseudonimie Man – mężczyzna, a kobiety Girl
– dziewczyna. Marvel-Girl, Bat-Girl, a nawet
Invisible-Girl, przed ślubem z Mr. Fantastikiem. Dodatkowo
imiona kobiet zazwyczaj tworzono dodając kobiecy przyrostek do
imienia męskiego: She-Hulk, Spider-Woman, Miss Marvel, Bat-Girl.
Razem z przemianami społecznymi, otwarciem komiksu na bohaterów o
innym kolorze skóry, wzrastała też rola kobiet. Już w latach
80tych przywódcą Avengers była Janet van Dyne - Wasp. Na
przełomie XX i XXI wieku mieliśmy już wiele silnych,
zdecydowanych, półnagich kobiet. Nie tylko walczą w imię
większego dobra, ale mają bardzo znaczącą pozycję w swoich
drużynach. Mockingbird, Madame Hydra, Emma Frost,
Miss Marvel, Huntress, Oracle, Catwoman, Dagger... Chociaż
rzadko dowodzą, to wszystkie są silnymi kobietami, które same
decydują o swoim losie.

Daleko mi do poglądów
Frederica Werthama, który w komiksie dopatrywał się źródła
całego zła świata. Nie jest on przyczyną, ale skutkiem
oddziaływania obecnej kultury popularnej. Komiks jest kolejną cegłą
w murze wszechobecnego seksu i przemocy. Kobiety mają teoretycznie
takie same możliwości jak mężczyźni, ale ich przedstawienie jest
bardzo krzywdzące. Nie będę się bawił w to, jaki procent Ligi
Sprawiedliwych stanowią kobiety albo dlaczego mamy She-Hulk, a nie
Man-Hulk. Obraz kobiety w komiksie jest całkowicie poddany ich
seksualności. Można powiedzieć, że wszystkie kobiety są piękne,
ale czy to powód, aby robić z nich wyłącznie obiekty seksualne? Z
czego wynika ta sytuacja? Wieki temu internet objawił nam prawdę
podstawową i naczelną: „są cycki, jest okejka”. Niezależnie
czy jest to zdjęcie profilowe na facebooku, film akcji czy reklama
środka stonkobójczego, epatowanie kobiecym ciałem zwiększa
popularność. Nie jest żadnym odkryciem, że komiks superbohaterski
czytają głównie faceci. W świecie, gdzie ludzie okładają się
czym popadnie w imię wyższego dobra, roznegliżowana kobieta jest
wisienką na torcie „męskości”. Szczególną uwagę należy
zwrócić tu na młodszego czytelnika, płci obojga. Problem jest
podobny do pornografii. Chłopcy szukają nieistniejących kochanek,
dziewczynki czują, że nie dorównują wyglądem aktoreczkom. I
odwrotnie. Skala problemu jest oczywiście mniejsza, ale mechanizm
ten sam.
Oczywiście, każdy
wydaje co chce, a czytelnik kupi to, na co ma ochotę, niezależnie
od umoralniających artykułów. Komiks superbohaterski to nie
podręcznik historii ani literatura piękna. To bajki o facetach
szybkich jak światło, silnych jak tysiąc słoni, mądrzejszych niż
król Salomon. To świat przerysowany, gdzie co tydzień trzeba
ratować Ziemię przed zniszczeniem. Takie historie wymagają
wyraźnie nakreślonych bohaterów, aby nikt nie miał wątpliwości,
kto jest dobry, kto zły, kto piękny, a kto brzydki. Z drugiej
strony, na ubraniu kobiet w praktyczniejsze stroje, rysowaniu ich w
sposób, który nie sprowadza ich do chodzących cycków, komiks nic
nie straci. Fabuła nie stanie się uboższa, rysunki nadal będą
dynamiczne, a tła psychologiczne postaci będą równie bogate.
Dlaczego więc tego nie zrobić? W 2012 roku dzięki naciskom
czytelników DC zmieniło okładkę zerowego numeru Catwoman na
bardziej realistyczny. Można? Można! Ideą Stana Lee zawsze był
rozwój dzieciaków przez czytanie komiksów. Może warto do
profilaktyki narkotykowej i rozwoju słownictwa dodać szacunek dla
płci pięknej?
polecam strony:
www.thehawkeyeinitiative.com
www.eschergirls.tumblr.com
polecam strony:
www.thehawkeyeinitiative.com
www.eschergirls.tumblr.com
![]() | |
Po lewej pierwotna wersja okładki, po prawej poprawiona. |
Takie dwie uwagi - "W przeciwieństwie do Batmana w wersji Burtona – całkowity brak sutków". To był Batman Schumachera.
OdpowiedzUsuń"Co prawda w New 52 dorobiła się spodni, ale gorset pozostał" - eee... nie. To było tuż przed New 52
Cóż, korektorka nie może wyłapać błędów merytorycznych... ;) Zapomniałem, że w pewnym momencie zmienił się reżyser a Wonder Woman byłem tak pewien, że nie sprawdzałem. Dzięki za uwagi :)
UsuńPoprawione ;)
UsuńBardzo fajny artykuł. Zwłaszcza dlatego, że zwraca uwagę na ten oczywisty idiotyzm, z jakim my czytający amerykańskie komiksy spotykany się tak często, że już prawie przestaliśmy zwracać na niego uwagę. Choć takich głupstewek jest w komiksach superbohaterskich więcej (majtki noszone na spodniach/rajtuzach, wszyscy mężczyźni wyglądający jak greccy zapaśnicy, super-obcisłe męskie stroje podkreślające każdy muskuł i ścięgno, ale w których z dziwnych przyczyn nie ma miejsca na genitalia, częstokroć komicznie kolorowe, niewygodne i niepraktyczne stroje itd. itp.), ale są elementem konwencji, więc nie przywiązujemy do niech tak dużej wagi. Tym bardziej warto od czasu do czasu popełnić tekst, który nam o tym przypomni.
OdpowiedzUsuńZabawnie w kontekście całego tekstu wygląda "płeć piękna" na końcu :>
OdpowiedzUsuńPrzecież jest piękna ;)
Usuń